BAJKA DLA DZIECI - AWANTURA NA LOTNISKU
Mama myszka miała trzy córeczki i jednego synka a że zbliżał się Dzień Dziecka postanowiła zrobić jakiś prezent swoim pociechom. Martwiła się bardzo bo święto już za parę dni a ona nie miała żadnego pomysłu. W sąsiednim mieszkaniu mieszkała młoda para, która wybierała się w podróż poślubną do Paryża. Myszka siedząc w swojej norce pod podłogą podsłuchiwała rozmowę sąsiadów.
- Paryż to jest to! - pomyślała myszka - marzenie całego mojego życi .Tak chciałabym wyjechać windą na wieżę Eiffla zobaczyć Luwr, wszystkie stare zamki, muzea czy też biblioteki. Może nawet w którymś z nich zamieszkalibyśmy, co więcej - dzieci nauczyły by się francuskiego. Przecież jest tyle starych książek, z których mogłyby korzystać .
- O! - zapiszczała - przypomniałam sobie. Niedaleko Paryża jest też piękne wesołe miasteczko, nazywa się Disneyland. Tam zawiozę moje dzieci. Będą miały wspaniały prezent na Dzień Dziecka. Tylko jak to zrobić? Przecież do Paryża trzeba polecieć samolotem, a ja nie mam pieniędzy. Poza tym nikt z szanujących się pilotów nie zabierze na pokład mysiej rodziny.
Tej nocy myszka nie mogła zasnąć. Przewracała się z boku na bok myśląc jak dostać się na lotnisko. W końcu wymyśliła. Szybko zbudziła swoje pociechy i coś im tam poszeptała do uszek. Za parę minut cała mysia rodzina już stała przed drzwiami sąsiadów, których walizki i plecaki stały spakowane na klatce. Sąsiedzi weszli tylko na chwilę do mieszkania sprawdzić czy woda, gaz i różne urządzenia są wyłączone. Nawet na myśl im nie przyszło, że w plecaku mają ciekawych świata mysich podróżników. Nie domyślając się niczego spokojnie załadowali swój bagaż do taksówki i pojechali na lotnisko. Do odlotu pozostało dwie godziny, ale wiadomo, że ze względów bezpieczeństwa bagaż musi być dokładnie sprawdzony i lista pasażerów też się musi zgadzać. Przecie z na gapę nikt nie może polecieć. Państwo młodzi spokojnie stanęli w kolejce a czekając na odprawę rozmawiali o tym jak tam będzie w tym Paryżu, co zwiedzą i gdzie pójdą w ramach wolnego czasu. Cieszyli się bardzo na tę podróż. Mama myszka podsłuchiwała ich rozmowy i tak samo jak państwo młodzi cieszyła się na tę podróż. W końcu niecodziennie zdarza się taka gratka. Zmordowana ostatnimi wydarzeniami nie wiedzieć kiedy zasnęła. Cała mysia rodzinka spała sobie w najlepsze gdy nagle zbudziły ją jakieś hałasy i przeraźliwe krzyki.
- Ratunku!!! Pomocy!!!! Pomocy! - darła się na całe gardło właścicielka plecaka.
- A to co?! Pasażerowie na gapę. Nie wierzę własnym oczom - Pan celnik obsługujący państwa młodych odezwał się z ironią.
- No co? Darmowej podróży się zachciało? Taki numer proszę państwa nie przejdzie. Poza tym zwierząt nie przyjmujemy na pokład - mówił.
Cała mysia rodzina chcąc nie chcąc musiała wyjść z plecaka.
Jak by tego było mało Pan wziął mikrofon i żeby wszyscy słyszeli głośno powiedział
- Uwaga podróżni podajemy komunikat: mysz w plecaku się schowała bez paszportu i bez wizy do Paryża lecieć chciała...
Tego myszce było już za wiele .
- Ależ wstyd. Co to będzie jak moje sąsiadki się o tym dowiedzą? A tak chciałam dobrze. Co za ludzie?... nic nie rozumieją - piszczała aż uszy puchły.
- Chodźcie moje kochane odezwała się po chwili jak już nieco się uspokoiła .
- Nic tu po nas. Nim celnik dokończył komunikat czmychnęła pod miotłę i do tej pory tam siedzi. Wstyd jej za cały ten pomysł z podróżą i obiecuje sobie, że w przyszłości jeżeli będzie chciała swoim dzieciom zrobić jakiś prezent na Dzień Dziecka to zabierze je do parku i na huśtawki obok jej domu. Tak będzie lepiej i bezpieczniej no i darmowo. No może za parę lat jak już zaoszczędzi trochę pieniędzy wybierze się z całą rodziną u wymarzoną podróż do Paryża .
Renia Sobik
