Bajka dla dzieci - O słoniku, który został motylkiem
Biegał sobie kiedyś słonik po pustyni. Bardzo chciał się napić wody, więc poszedł do wróżki.
- Zlitujże się! Daj mi trochę wody!
- Hm! Dobrze! Jak wyświadczysz mi przysługę. Idź do motylka, zabierz od niego trochę napoju i przyjdź do mnie. - Słonik zgodził się bez wahania. Wyruszył w poszukiwaniu motylka. Napotkał sto motylków, ale żaden nie był magiczny!
- Do mnie idziesz? - zapytał motylek.
- Tak. Daj, proszę napój!
- Dam, ale musisz się przemienić w motyla. - Słonik połknął napój i zaczął latać. Za to motylek przeobraził się w słonia!
Słonik długo patrzył na swoje maleńkie ciało. Motylek patrzył na swoją wielką trąbę.
- Odmień mnie motylku!
- Ależ nie potrafię! Pójdźmy do wróżki! - tak też zrobili. Motylek usiadł na słoniu i powędrowali do wróżki. Wróżka załamała nad nimi ręce.
- Och, przepraszam was niezmiernie! Podałeś słonikowi zły napój! Już idę przyrządzić ten dobry napój - wróżka zamknęła się w komnacie, a słonik z motylkiem patrzyli na siebie na wzajem. Nie odzywali się.
Po kilkunastu godzinach, wróżka wyszła z komnaty i wlała słonikowi (czyli motylkowi) napój do ust. Motylek (czyli słonik) ani drgnął. Wlała więc trochę napoju motylkowi zamienionemu w słonia. Obydwaj ani drgnęli. Spali sobie smacznie i śnili że znów są sobą.
- Halo! Wstawajcie! Muszę dać wam napój - obydwaj stanęli na równych nogach. Wlała im napój do ust i od razu przemienili się w swoje właściwe postaci. Słonik długo był motylkiem i nie mógł się teraz przyzwyczaić do swojego ogromnego ciała.