Wierszyk dla dzieci - Krasnoludek
Krasnoludki nie istnieją, wszyscy tylko się z nich śmieją.
Nikt żadnego nie zobaczył, nigdzie pojawić się nie raczył.
W krasnoludki ja nie wierzę, przecież jeżdżę na rowerze.
Śpię zupełnie w łóżku sam, przecież osiem lat już mam.
U mnie w domu jakieś cuda, nigdy nie zagląda nuda.
Bałaganię, brudzę, śmiecę, z kąta w kąt szybciutko lecę.
Ze mną zawsze leci brud, z nim towarzysz brudu smród.
Do wieczora tak się krzątam, wcale potem nie posprzątam.
Zjem i idę szybko spać, rano nie chce mi się wstać.
Wstaję i przecieram oczy, znowu widok mnie zaskoczył.
Wszędzie czysto,wszędzie lśni, czy to jeszcze mi się śni.
Posprzątane, czysto wszędzie, bałaganu już nie będzie.
Czy to zrobił jakiś skrzat, krasnoludka młodszy brat.
Czy ktoś rzucił jakiś czar, czy to z nieba dobry dar.
Z kolegami na podwórku, siedzieliśmy gdzieś na murku.
Myśleliśmy proszę was, kto tak sprząta cały czas.
Wniosek się nasuwa sam, krasnoludka w domu mam.
Muszę wiedzieć, muszę znać, muszę wam odpowiedz dać.
Krasnoludki nie istnieją, czy istnieją i się śmieją.
Muszę złapać tego drania, krasnoludka od sprzątania.
Tak jak sobie obmyśliłem, tak też właśnie uczyniłem.
Łapkę na myszy położyłem, tam gdzie zabawki zostawiłem.
Oj nauczkę muszę mu dać, i poszedłem sobie spać.
W nocy słyszę straszny lament, budzi mnie straszliwy zamęt.
Musiał wpaść w pułapkę mą, chociaż jedną nóżką swą.
Szybko wstałem, pędzę, gnam, jestem pewny, że go mam.
Patrzę, a to stoi mama, stoi z łapką całkiem sama,
i jest na mnie bardzo zła, w oczach gniew, pioruny dwa.
Powiedziała tylko że, miarka w końcu przebrała się.
Krasnoludka nie złapałem, za to nauczkę srogą dostałem.
Jak ja mogłem bałaganić i porządek mieć tak za nic.
Teraz sprzątam sobie sam i czyściutko wszędzie mam.
Może mi wyrośnie bródka, będę robił za krasnoludka.