Wierszo-satyra dla dzieci i nie tylko - Lokalne drogi
Wiejską drogą idzie bocian,
już biedaczek pięty otarł.
Asfalt ażur, w wyrwy wpada,
choć boćkowi nie wypada.
Mógłby skrzydła wznieść do góry,
lecz pogubił wiele piórek.
Idzie naprzód szukać jadła,
noga znów do dziury wpadła.
Dobry Boże - myśli sobie,
jak tą drogą chodzi człowiek?
Nie ma skrzydeł, nie poleci,
tędy do szkół chodzą dzieci.
Można by w mig samochodem,
gubić koła mimochodem.
Pourywać zawieszenia,
po czym pustka jest w kieszeniach.
Lub okrężną jechać szosą,
auta też tam nie przeniosą.
Bo i tam dziur jest bez liku,
slalomem na motocyklu.
Najbezpieczniej zatem polem,
dziury w drogach boćku olej.
To tam znajdziesz, czego szukasz,
jedz do syta, jesień puka.
Musisz sił nabrać do lotu,
by się spotkać w przyszłym roku.
Dziury pewnie zapaćkają,
do roztopów wytrzymają.
Gdy cię wiosna tu przywita,
pokaż, że jesteś w trzewikach.
Nie obetrzesz więcej pięt,
drogą pójdziesz na sto pięć.
Aldona Latosik
12 VIII 2013