Bajka dla dzieci - Gdzie jest Miś Staszek?
Gosia jest bardzo energiczna dziewczynką. Ma duże, zielone oczy i długie kasztanowe włosy, które zawsze wiąże w koński ogon na czubku głowy. Wszędzie jej pełno i wiecznie gdzieś biegnie. Jednak wszyscy wiedzą, że Gosia jest samosią. Wszystko chce robić sama, a żeby tego było mało, zawsze jest pewna, że sama sobie ze wszystkim poradzi. Nigdy, nikogo nie prosi o pomoc.
Pewnego słonecznego dnia, kiedy wróciła z przedszkola, jak zawsze chciała opowiedzieć swojemu misiowi Staszkowi, jak jej minął dzień. Był to wyjątkowy pluszak, ponieważ dostała go od swojej przyjaciółki Ali. Miał białe futerko, małe uszka i dużą czerwoną muchę pod brodą. Był to jeden z najelegantszych misiów, jakie widziała. Zawsze uśmiechnięty, słuchał jej opowieści, był z nią kiedy czytała książki, zawsze patrzył jak maluje i pilnował jej gdy spała.
Kiedy zdjęła buty i umyła ręce, w podskokach poszła do swojego pokoju. Położyła pomarańczowy plecak na drewnianym biurku pełnym kartek z jej rysunkami i podeszła do łóżka, na którym zawsze grzecznie czekał na nią Staszek. Jednak nie było tam go. Leżały tylko zielone i białe poduszki oraz fioletowy kocyk. Nieco zdziwiło to Gosię.
"Gdzie jest Staszek?" - pomyślała.
Zajrzała pod łóżko i za łóżko. Pod kocyk i za kolorowe poduszki. Biegała po pokoju, od szafki do szafki, w poszukiwaniu misia. Otworzyła wszystkie szuflady przy biurku i w szafie na ubrania, zajrzała miedzy książki i do pudełek. Nigdzie go nie było. Nagle coś jej się przypomniało. Siedziała z nim wczoraj w pokoju rodziców, kiedy oglądała bajkę. Czym prędzej pobiegła do salonu. Zajrzała pod tapczan i stolik, za fotel i pufę. Zawiodła się. Tam też go nie było. Zdenerwowana stanęła na środku pokoju. Na policzkach pojawiły się rumieńce. Tupiąc lekko stopą o podłogę i drapiąc się po głowie, zastanawiała się, gdzie może być Staszek.
- Gosiu, czego szukasz? - zapytała w końcu mama.
- Niczego, mamusiu, znajdę sama -odparła z przekonaniem dziewczynka i pobiegła do swojego pokoju.
Jeszcze raz zaczęła przeszukiwać każdy kąt.
- Staszeeek, gdzie jesteś?- wołała, chodząc na czworaka, zaglądając jeszcze raz pod łóżko i biurko. Szukała juz wszędzie! W plecaku, nawet w worku na kapcie. I nic. Po misiu nie było śladu. Zrezygnowana i zmęczona usiadła na łóżku i kiedy już miała się poddać, pobiegła do łazienki. Otworzyła duże białe drzwi i zapaliła światło.
- Staszek! - krzyknęła radośnie Gosia. Miś wisiał na sznurku, przyczepiony spinaczami za uszy, a obok niego jego piękna czerwona muszka.
- Uprałam go - odezwała się mama, stojąc w progu drzwi do łazienki. - On też czasami potrzebuje kąpieli. Był już bardzo brudny. - Z mokrego misia, powoli spływały małe kropelki wody.- To jego tak szukałaś? Mogłaś mnie zapytać.
- Sama go znalazłam – odparła z dumą i szerokim uśmiechem Gosia.