Wierszyk dla dzieci - Zazdrość
Pod chmurami latając
jaskółeczka mała
nad swym losem się użala.
Tyle muszę się wylatać
by choć jedną muszkę złapać.
Czemu nie jestem zającem,
latanie takie męczące.
Zające mają dobrze,
przy zastawionym siedzą stole
i nie muszą za jadłem
uganiać się z mozołem.
Zając dostrzegł lisa na skraju lasu
i w krzakach się chowa zawczasu.
Och czemu nie jestem jaskółką,
albo innym ptakiem,
nie żyłbym ze strachem.
Latałbym wysoko, pod chmurami,
na wietrze się kołysał,
rudzielec byłby niestraszny,
nie bałbym się lisa.
A lis głodny rozmyślał wzdychając,
chyba lepiej ma już zając.
Wszędzie trawy, zioła, kwiaty pachnące,
nic tylko być zającem.
Choć uganiam się za jadłem,
rzadko najem się do syta.
Zając ma z pewnością lepiej,
rozmyślał mykita.
Raptem, sarna przebiegła przez drogę.
Jej też pozazdrościć mogę.
Las dla niej jak spiżarnia obfita
paść się może do woli i najeść się do syta.
A sarna? Przed wilkiem czmychała,
ujrzawszy lisa na drodze,
pomyślała!
Och! Lisem bym być chciała.
On spryciarz,
wilk mu nie sprosta,
schować się przed wilkiem
dla niego sprawa prosta.
Ciemnym lasem, tymczasem,
wilk wędrował ponury,
węsząc za jadłem,
wzniósł swój łeb do góry.
Jaskółkę dojrzał wysoko,
po niebie śmigała,
na błękicie nieba,
czarna kropka mała.
Taka jaskółka, pomyślał,
ta to się najada,
dziób tylko otworzy,
jadło sama wpada.
Albo mykita,
tu wspomniał o lisie,
zająca upoluje,
czy mysz złapie,
ten też z pewnością ma łatwiej.
Mrucząc tak pod nosem,
o swym ciężkim losie,
zniknął za drzewami,
śladu nie ma za nim.
... Tu kończę bajkę,
choć leśnych zazdrości
mógłbym przytoczyć jeszcze tuzin,
to wiele więcej gdy chodzi o ludzi.
Tu zazdrość i zawiść na każdym kroku.
Z pewnością twoje szczęście,
drzazgą w cudzym oku!
Bajką także chcę pokazać,
by z zazdrością nie przesadzać,
bo najczęściej,
coś co z daleka przecudnej piękności,
z bliska traci na wartości.