Wierszyk dla dzieci - Wrocławska legenda o czarownicy Tekli
Kiedy była mała, robić nic nie chciała.
Nigdy nikomu w niczym nie pomagała.
Choć jej rodzeństwo pomagało mamie.
Ona twierdziła, że niczego nie umie.
Mała dziewczynka na imię Tekla miała.
Codziennie z każdego się wyśmiewała,
A kiedy dorosła jeździła na bale
I o posprzątaniu nie myślała wcale.
Wyśmiewała chłopców, którzy ją prosili.
Chociaż byli dla niej zawsze bardzo mili.
Z wielu nie wybrała za męża żadnego.
Tekla nie chciała ułożyć życia swego.
Była starą panną, która nic nie umiała,
Dlatego czarownicą mostkową została.
Sprzątała za karę na wieży kościoła
I latała na miotle, co dzień dookoła.
Kościół pod wezwaniem Marii Magdaleny,
Był na starość domem, tej leniwej Tekli.
Żyła tu samotnie i ciągle sprzątała,
Inna czarownica jej tak nakazała.
Raz ją odwiedziła czarownica mała,
Przy mostku usiadła i miotłę jej zabrała.
Powiedz moja Teklu, dlaczego tak sprzątasz?
I z góry w milczeniu na wszystkich spoglądasz?
Czarownica Tekla, choć nie bardzo chciała,
Swą historię Martynce opowiedziała.
Byłam leniwa, nosiłam sukienki do kostek
I do końca świata sprzątać będę mostek.
Błysnęła złotym zębem, gdy uśmiech dała.
A ty, dlaczego się tu znalazłaś mała?
Powiedz moja droga rzekła do Martynki.
Czemu teraz robisz takie dziwne minki?
Także swe zabawki wszędzie rozrzucałam.
Choć mama prosiła, nigdy nie sprzątałam.
Wolałam poleżeć i patrzeć na chmury.
Niż zmywać w łazience zabrudzone rury.
Nie myłam podłogi chodź ją zbrudziłam.
Poszłam na zakupy i nic nie kupiłam.
Gdy mama prosiła, bym posłała łóżka.
Milsza od wszystkiego była mi poduszka.
Ale zrozumiałam, że pracować trzeba,
Żeby mieć pieniądze na tę kromkę chleba.
Zrozumiałam, że lenistwo nigdy nie popłaca
I że człowieka nie hańbi żadna praca.
Pozwól mi polatać trochę na twej miotle,
Choć mam suknię długą będzie niewygodnie.
Wypędzę lenistwo, poszukam pomocy.
I w podróż na miotle się wybrała w nocy.
Znajomymi ulicami dziewczynka leciała
I do wszystkich okien ludziom zaglądała.
Myślała o ludziach, jakiej użyć mocy,
Aby najszybciej Tekli udzielić pomocy.
Choć dziewczynka Tekli bardzo pomóc chciała.
Latała na miotle i ludzi szukała.
Spotkała na rynku jednego człowieka.
To czarodziej Michał on zawsze tu czekał.
Dzisiaj czegoś szukał na wrocławskim rynku.
Chodził na czworakach, wypatrywał w mroku.
Zgubił okulary na głównej ulicy.
Wypadła mu różdżka, bez niej nie miał mocy.
Gdy tylko Martynce Michał opowiedział.
Ta na miotłę wsiadła i już jej nie widział.
Leciała i po ziemi się rozglądała.
Chciała jemu pomóc ta Martynka mała.
A kiedy znalazła szybko mu oddała
I w nagrodę życzenie jedno dostała.
Spełni to Michał, gdy tylko je wypowie,
A potem zapomni o wspólnej rozmowie.
Żal jej było Tekli, więc go poprosiła,
Aby zniszczył mostek na wieży kościoła.
A kiedy wróciła mostka już nie było
I z klątwy Martynka Teklę wybawiła.
Pozostała legenda o Mostku Czarownic,
Które wszystkie dzieci miały przecież ostrzec
Aby każdą pracę one szanowały
I po sobie zawsze ładnie posprzątały.
Jolanta Wybieralska