Bajka - Opowieść o św. Barbarze Patrkonce /częściowo w gwarze śląskiej/
Narrator:
Franciszek był synem śląskiego górnika
i pierwszy raz dzisiaj na kopalnię idzie
prosi rodziców by się modlili bo nie wie
czy z tej kopalni z powrotem przyjdzie
Francik:
Z Bogiym mamulko z Bogiym tatulku
pierwszy raz dzisiaj na gruba ida
porzykejcie za mje pora zdrowaśiek
bo nie wiem czy nazot z tej gruby przida
Narrator: Zjechoł Francik na doł
Francik: ale tu tak cima
i strasznie jakoś luftu brakuje
trocha sie boja nogi mam z waty
sztygar bez przerwy na mje filuje
Sztygar:
nie bój się synku bać się nie trzeba
nie tako gruba straszno jak ją malują
patrz na tych co długie lata
w chodniku na dole węgiel fedrują
Kolega górnik:
Słyszałeś może górniczą opowieść
o takim dziadku Panu Skarbniku
pomagał biednym chciwym zabierał
wołali na niego duchu Skarbniku
Kolega górnik 2:
Trzeba zostawić Skarbnika w spokoju
musimy pogadać o św Barborce
Anioła Stróża braci górników
i szanowanej na Śląsku Patronce
GÓRNIK 3:
A cóż to słyszycie
w chodniku na dole coś zatrzeszczało
ktoś woła głośno O Boże ratuj
na dole górników węglem przysypało
Narrator:
Zląkł się Franciszek jak dziecko płacze
no bo z chodnika dalej jest do nieba
wierzy w Patronka o ratunek prosi
bo tu na dole bardziej wierzyć trzeba
Francik:
Święta Barbaro ratuj mnie prosza
i pod opieka weź przisypanego
nie dej mi umrzeć tu na tym dole
i wstow się za mną do Pana naszego
pomóż Barborko Patronko nasza
i dej nadzieja aż mjie tu znojdom
bo ratownicy już nas szukają
musza wytrzimać aż tukej dojdą
Narrator:
Nie wierzy Francik oczy przeciera
widzi przed sobą pięknego Anioła
który z hostią przyszedł do niego
i gromkim głosem do niego woła
Barbara;
Mój synu kochany za to że wierzysz
w moją opiekę to Ci pomogę
Jestem Barbarą a nie Aniołem
dla swego wojska dużo zrobić mogę
A ty Franciszku zawsze pamiętaj
od dzisiaj pracę będziesz szanował
bo ta kopalnia będzie jak mama
z nią przyszłość swoją będziesz budował
Narrator:
Ocknął się Francik tak sobie myśli
Francik:
a śmierć była tak niedaleko
już byda pamiyntoł o św Barborce
bo nigdy nie wiem co mje tu czeko
O dej Ponboczku troszyczka siły
chca podziynkować świętej Barborce
z całą rodziną pójść do kościoła
i upaść do nog górniczej Patronce
Narrator:
Minęły lata minęły złe czasy
Francik na kopalni już dawno nie robi
siedzi na ławce przed familokiem
jakiś taki smutny bo coś go trapi
Dziecko 1:
Bo te kopalnie pozamykali
że niepotrzebne młodym się stały
i co on powie świętej Barbarze
jak tylko kamienie po nich zostały
Francik:
Święto Barbaro pomoż i teraz
i sprow by już tych grubow nie zawiyrali
żeby ci młodzi mogli tu robić
i na tym Śląsku dycko łostali
Narrator:
A świętej Barbarze żal się zrobiło
tego starego śląskiego piernika
i tak powiada:
Barbara:
kopalnie zostaną
dla robotnego każdego górnika
ja ze swej strony wszystkim pomogę
i wyprowadzę z dołu z chodnika
Może i czasy się trochę zmieniły
chcę żeby ludzie to docenili
że dla kopalni górnicy nieraz
życie i serce swoje zostawili
Dziecko 1:
A było wtedy na Śląsku wiele
dziewczynek którym rodzice dali
na imię Barbara by choć w ten sposób
o świętej Barbarze ludzie pamiętali
dziecko 2:
A ten kościółek ot co tu stoi
święta Barbara sama wybrała
aby świat wiedział że godną Patronką
tego Bożego Domu została
dziecko 3:
Każdego roku czwartego grudnia
będą górnicy tu świętowali
i na mszy świętej modlitwą śpiewem
za życie i pracę Bogu dziękowali
Bajka została napisana parę lat temu częściowo w gwarze śląskiej a częściowo w języku literackim jako, że na kopalni pracowali i rdzenni mieszkańcy Śląska i innych regionów Polski.