Wierszyk dla dzieci - Cztery pory roku
Coś opowiem – to nie bajki,
spójrz w błękitne oczy niezapominajki;
sasaneczki, przebiśniegi…
ciepłe niebo nocą pokazuje piegi;
wiosenka tajemnice swe odkrywa,
trele ptasie i rechoty żab nagrywa,
zielonej nadziei wianki zaplata,
pachnącym przedsionkiem jest do lata.
Lato na i w głowie
ma sitowie.
Co tam piszczy w tataraku,
powiedzże nam, drogi raku?
A i ty, dziecinko, uważaj, by na raczka się nie spiec,
bo ta pora roku, to jak najgorętszy piec.
Ochłody poszukać można w jesieni,
co to tęczą barw liście płoche mieni.
Czemu płoche? Bo przed wiatrem umykają,
niczym przestraszony zając.
- to tam, to tu -
- zawieje – i fruuuu…
Nigdzie nie ostają.
A nieznośny wiatr za ogonki ich tarmosi
i do tańca wciąż prosi.
A gdy puchowa pierzyna bielą świat pościele,
hasają z czerwonymi nosy – zimy przyjaciele.
Śnieżki, bałwanki, sanki i choinki…
dzieci o tej porze mają harde minki.
Ale wkrótce wiosna znów śnieżek rozpuści
i Pani Aura pory roku, od nowa, karuzelą puści…
Nakręcone mocą perpetuum mobile
w darze niosą różności cudnych tyle…
Otwórz swe zmysły na piękno ich trwania,
bo później znów roczek cały czekania…
7.04.08