Ilustrowane opowiadanie dla dzieci - Dokąd odlatują motyle
W pewnym ogrodzie, za grządkami, pod samym płotem rosły pokrzywy. Wiosną na spodzie liści pokrzyw pojawiły się zielonkawe, owalne jajeczka. Mała dziewczynka z wielkim zdziwieniem i ciekawością oglądała liście. Oglądała. Nie dotykała. Wiedziała, że nie można dotykać tej bardzo pożytecznej rośliny, bo parzy. Codziennie przychodziła i patrzyła na dziwne zielone jajeczka.
Była bardzo ciekawa, co z nich się wylęgnie, bo już wiedziała od mamusi, że z jajeczek coś się wykluwa. Mogą to być małe żółte kurczaczki, albo puchate gąsiątka, albo śliczne kaczuszki. Mogły to też być egzotyczne krokodyle – sympatyczne zwierzątka. A może z tych zielonych jajeczek wyjdą zielone węże albo niezdarne żółwie? Ciekawość małej dziewczynki z każdym dniem była coraz większa. Pewnego ranka, jak co dzień, przybiegła do ogrodu. I jakie było jej zdziwienie, gdy nie zobaczyła już jajeczek. Nie było też w pobliżu żadnego kurczaczka, kaczuszki czy gąsiątka. Pod żadnym listkiem nie ukrywał się maleńki krokodyl ani wąż czy żółw. Co się stało z jajeczkami? Czy je ktoś zabrał z liści pokrzywy?
Ale przecież wszystkie liście były na swoich miejscach. Nie było też żadnych śladów bytności intruzów w ogrodzie. Co się stało?
Nie wiedziała, że jajeczka zmieniły swój wygląd. Teraz stały się gąsienicami.
Gąsienica nie była w żaden sposób podobna do nieruchomego, owalnego jajeczka. Ruszała się. I to jak szybko! Rosła. Jak tylko trochę urosła, zrzucała swoje „ubranko” i znowu rosła. Cały czas jadła liście pokrzyw.
Pewnego dnia gąsienica utworzyła wokół siebie kokon. Zamknęła się w nim. Znieruchomiała. I tak została przytwierdzona do liścia pokrzywy…
Nic się nie działo. Kokon był zamknięty. Nic. Cicho. Spokój.
Aż tu w pewnym momencie …
Coś jakby pękło...
Na czubku kokonu pojawiła się szczelina. Mała dziurka.
I nagle zaczęło się coś z kokonu wydobywać. Pierwsza wyszła głowa. Piękna głowa z dwoma czułkami. A potem, z kokonu powolutku wypełzła reszta. Najpierw był to słaby, stłamszony stworek. Coś, co chyba potrzebowało pomocy.
Ale czy na pewno? Istota, która opuściła kokon powoli nabierała sił. Sama. Delikatnie rozprostowała skrzydła. Tak. Miała skrzydła. To był piękny motyl. I wcale nie był podobny do małego, zielonego jajeczka na liściu pokrzywy, ani do gąsienicy, ani tym bardziej do kokonu… To był motyl. Motyl, który nazywał się Rusałka...
Dziewczynka, która oglądała zamianę poczwarki z kokonu w motyla nie mogła otrząsnąć się ze zdumienia. Jak z takiego niepozornego, zielonego, owalnego jajeczka mógł się pojawić taki piękny motyl?
Rusałka.
Motyl rozpostarł skrzydła. Zatrzepotał nimi przygotowując się do lotu i … odleciał. Przez chwilę było go widać nad kępą pokrzyw. Potem zaczął nabierać wysokości. Krążył chwilę nad ogrodem i zniknął na tle nieba. Odleciał. Małe zielone jajeczko zmieniło się w przepięknego kolorowego motyla.
W życiu wszystko się zmienia. Małe dziewczynki wyrastają na piękne kobiety, dzieci zmieniają się mądrych dorosłych ludzi. Ale nie wszystkie zmiany możemy zauważyć. O wielu rzeczach jeszcze nie wiemy. Być może to Ty będziesz w stanie odpowiedzieć napytanie: dokąd odlatują motyle?
zdjęcia gąsiennicy i kokonu wyk. entomo.pl. autor Jarosław Bury
Ilustracje wykonali uczestnicy Warsztatów Terapii Zajęciowej WTZ "Przyjaciele" z Poznania os. Lecha:
Bartek Kulesza
Ola Zys
Izabela Balińska
Robert Zalewski